Jak pandemia zmienia psychoterapię.

Mając 20 lat praktyki psychoterapeutycznej, całościowy kurs psychoterapii i mnogość pomniejszych szkoleń w tym obszarze, pozostając stale w superwizji, byłam przekonana, że wiem, jak to się robi. Jak uprawiać psychoterapię. Czułam się dość pewnie z wiedzą, doświadczeniem, narzędziami, technikami i głębokim przekonaniem, co działa. Ostatnie dwa miesiące wstrząsnęły moim psychoterapeutycznym umysłem. Po doświadczeniu dezorganizacji, wątpliwości, poczucia, że „nic nie wiem”, stopniowo zaczęło pojawiać się poczucie spokoju, kompetencji i otwartość na nowe. Doświadczenie różnych dylematów, wymusiło poszukiwanie odpowiedzi na nie.

 

Co się zmieniło?

Psychoterapia online pozostanie z nami na dłużej, a może i na zawsze. Nie tylko, jako awaryjny sposób na kontynuowanie przerwanych w sposób nienaturalny procesów, ale jako dopuszczalna praktyka, równorzędna do terapii bezpośredniej. Przekonało mnie do tego osobiste doświadczenie oraz opinie pacjentów. Zdarza się tak, że w psychoterapii zdalnej możliwa jest intymność, o którą trudno w kontakcie osobistym. Przypomina mi to stare „kozetkowe” czasy, kiedy pacjent nie miał kontaktu wzrokowego z psychoterapeutą, co pozwalało mu wejść w głębszy kontakt z samym sobą. Zdarza się, że pacjent prosi mnie o sesję bez włączonej kamery.  Zdarza się, że słyszę „dawno to chciałem powiedzieć, ale w gabinecie było trudno”. Doświadczenie głębszej, bardzo poruszającej pracy terapeutycznej jest obecnie częstym moim doświadczeniem. I dotyczy zarówno osób dorosłych, jak i młodzieży. Taki kontakt jest możliwy oczywiście tylko w silnym sojuszu terapeutycznym i zaufaniu. I dotyczy raczej pacjentów, którzy już wcześniej korzystali z kontaktu osobistego.

Czy możliwe jest nawiązanie silnej, terapeutycznej relacji wyłącznie w kontakcie online? Tego jeszcze nie wiem.

Dzięki terapii online, pacjent i terapeuta doświadczają siebie w nowej rzeczywistości. Są pacjenci, którzy bardzo chronią swój domowy świat i prowadzą sesję na tle pustej ściany, a w pomieszczeniu nic się nie dzieje. Wielu jednak pacjentów chętnie dzieli się swoją rzeczywistością – pokazuje mi swój świat, ważne miejsca, przedmioty. „Nareszcie mogę pani pokazać, jak wygląda mój pokój”. Nieodłącznym elementem „krajobrazu” terapeutycznego stają się zwierzęta, które w nosie mają autorytet psychoterapeuty i tajemnicę psychoterapii. Także ze strony terapeuty wydarzają się czasem niespodziewane sytuacje, które urealniają jego osobę. To wprowadza zdrowy dystans do procesu terapeutycznego i samego siebie.

Psychoterapia korzysta też na możliwościach technicznych platform komunikacyjnych. Dzieją się rzeczy, które niemożliwe są w gabinecie. Pacjent w czasie rzeczywistym może udostępnić mi swój rysunek, zdjęcie, coś, co go porusza. Razem możemy się temu przyglądnąć. Wspólnie możemy wyszukać jakąś informację, która na ten moment wydaje się ważna. Możemy nawet zagrać w grę. Młodzi ludzie chętnie pokazują mi swój wirtualny świat, rzeczy, które tworzą na komputerze. To wspólne dzielenie uwagi jest niezwykle intymne i ważne.

I jeszcze coś, z czym na początku było mi bardzo trudno, a teraz przyjmuję to ze spokojem, a nawet ulgą. Nie wszystko zależy ode mnie. Czasem jest słaby Internet – i to nie koniecznie po mojej stronie. Czasem zawodzi sprzęt. Dużą część odpowiedzialności za jakość kontaktu przejmuje pacjent – sam musi zadbać o intymne, odosobnione miejsce, o swoje potrzeby, wygodę. Musi pomyśleć o sobie. Jest to bardzo terapeutyczne doświadczenie – zadbać samemu o siebie, choćby w tak małym wycinku, jak miejsce i czas na psychoterapię. Mogę to oddać w ręce pacjenta, a on może  to wziąć.

Kiedy to się skończy?

Zmiana ma to do siebie, że nic już potem nie jest jak dawniej. Może być lepiej.

Posted by Anna Wąsik

Dodaj komentarz