Terapia EMDR w czasach niepokoju.

„Śniłam dzisiaj, że wojna zaczęła się w Polsce. Wszystkie te obrazy, które niosą nam media z Ukrainy, stały się moją rzeczywistością. I świadomość, że znany świat całkowicie został utracony.”

Wiele już słyszałam w gabinecie opowieści o takich snach od czasu inwazji na Ukrainę. Zazwyczaj sny te bywają męczące, generują lęk, wzmacniają niepokój i pozostawiają za sobą mroczny klimat. Nie są to sny chciane. Są jednak bardzo potrzebne. W nasz układ nerwowy wpisany jest naturalny mechanizm radzenia sobie z tym, co trudne. Mechanizm ten uruchamia się w nocy, kiedy śpimy, w czasie fazy snu zwanej REM. Działa, czy tego chcemy, czy nie. W czasie czuwania, dzięki aktywności fizycznej i poznawczej, nie musimy angażować się w trudne treści. Stosujemy wiele uników, by nie konfrontować się z tym, co niewygodne, generuje niepokój, silne emocje. Służą temu mechanizmy obronne. Pozwalają nam, z jednej strony względnie normalnie funkcjonować w kryzysie, z drugiej jednak, odsuwają możliwość poradzenia sobie z nim. I wtedy, w nocy, włącza się naturalne przetwarzanie. W czasie fazy REM, intensywny ruch gałek ocznych, pobudza przepływ impulsów między emocjonalną, zmysłową prawą półkulą a racjonalną, logiczną lewą półkulą. Dzięki temu, trudne wydarzenie zostaje przetworzone i włączone w obszar doświadczeń. Zdarza się jednak, że proces ten się blokuje albo nie jest wystarczający. Zazwyczaj objawia się to w intruzywnych, niechcianych myślach i obrazach oraz w nieadekwatnych, wygórowanych reakcjach emocjonalnych. Oznacza to, że proces przetwarzania należy wzmocnić. W terapii EMDR głównym etapem jest pobudzanie przetwarzania – dzieje się to w relacji z terapeutą. Relacja terapeutyczna, z jednej strony jest relacją ze specjalistą, z drugiej strony jest realnym związkiem z człowiekiem, który życzliwie towarzyszy przeżyciom, pozwala emocjom płynąć, patrzy razem z klientem na obszar jego przeżyć. W ten sposób leczy się trauma – w konfrontacji z tym, co niesie zdarzenie traumatyczne, w relacji z życzliwym człowiekiem. Przetwarzanie trudnego doświadczenia może być przytłaczające i wymaga czasu. Precyzyjne określenie czasu, który potrzebny będzie na poradzenie sobie z pojedynczym wydarzeniem, nie jest możliwe. Zdarza się, że już po pierwszej sesji odczuwalna jest wyraźna ulga. Bywa jednak i tak, że konkretne zdarzenie będzie wymagało kilku, albo kilkunastu spotkań. Żeby móc znieść ten proces, konieczne są zdolności zadbania od siebie, umiejętność samoukojenia i przyniesienia sobie chwilowej ulgi. W tym procesie też pomocne jest EMDR.

Oprócz przetwarzania, które zawsze musi się odbywać w specjalistycznej terapii, EMDR proponuje praktyki, które służą chwilowemu przyniesieniu ulgi, stabilizacji. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy zdarzenie traumatyczne trwa w czasie. Takim zdarzeniem była pandemia, takim zdarzeniem jest też wojna w Ukrainie. Metody stabilizacji stosowane w podejściu EMDR można stosować samemu, wtedy, kiedy czujemy potrzebę zadbania o siebie. Wcześniej jednak warto nauczyć się tego w kontakcie ze specjalistą.

„Uścisk motyla” jest metodą, którą z EMDR zapożyczyły inne podejścia (np. fizjoterapia, totalna biologia, czy emotional aid). Można go wykonywać samodzielnie – instrukcja dostępna jest w Internecie. Technikę tę pokazywał między innymi książę Harry, jako jego osobisty sposób redukcji napięcia.

Instrukcja do ćwiczenia:

„Ćwiczenie możesz wykonywać w pozycji stojącej lub siedzącej. Zadbaj o to, żeby było ci wygodnie, bezpiecznie, na tyle na ile jest to teraz możliwe. Skup się przez chwilę na swoim ciele i samopoczuciu. Spróbuj ocenić poziom swojego pobudzenia, dyskomfortu w skali od 0 do 10, gdzie 0 oznacza spokój, neutralność, brak dyskomfortu, a 10 maksymalny poziom pobudzenia jaki kiedykolwiek odczuwałeś. Zapamiętaj lub zapisz liczbę, która określa poziom twojego dyskomfortu. Obejmij swoje ramiona rękoma. Sprawdź, na jakiej wysokości jest ci najwygodniej trzymać ręce. Możesz zamknąć oczy. Otwartymi dłońmi, powoli i delikatnie, dotykaj naprzemiennie swoich ramion. Zupełnie tak, jakby dotykały cię skrzydła motyla. Możesz zmniejszać i zwiększać siłę dotyku, przyspieszać lub spowalniać. Ważne, żeby dotyk był stosunkowo wolny, delikaty i naprzemienny. Wykonaj od 6 – 10 takich dotknięć. Następnie zrób kilka głębokich wdechów i wydechów. Ponownie obejmij się ramionami i wykonaj 6 -10 dotknięć, a potem kilka wdechów i wydechów. Powtórz tę procedurę trzykrotnie. Możesz też wykonać więcej powtórzeń. Po zakończeniu ćwiczenia ponownie zmierz poziom swojego dyskomfortu w skali od 0 do 10 i zobacz, co się zmieniło”.

Uścisk motyla można wykonywać w chwilach zwiększonego niepokoju. Ćwiczenie to nie ma charakteru terapeutycznego, jego efekt nie będzie się więc długo utrzymywał. Jego zadaniem jest przynieść chwilową ulgę. Poczuć się przez chwilę dobrze i bezpiecznie, dać swojemu układowi nerwowemu chwilę wytchnienia. Wtedy lepiej będzie sobie radził z kolejnymi wyzwaniami. Uścisk motyla można też wykonywać w drobnych chwilach przyjemności i szczęścia, np. kiedy czujemy przyjemne ciepło wiosennego słońca na twarzy, kiedy pijemy dobrą herbatę, jemy pysznego cukierka albo bierzemy kąpiel. W takich chwilach ćwiczenie to wzmacnia pozytywne odczucia, instaluje je w naszym mózgu, budując w ten sposób barierę ochronną przed trudnymi doświadczeniami. To, co szczególnie istotne w tego typu ćwiczeniach, to wychwytywanie i wzmacnianie pozytywnych doświadczeń, które są dla nas dostępne nawet w najgorszym czasie.

Kolejną metodą, która pomaga w procesie stabilizacji, to procedura Bezpiecznego Miejsca. Wymaga ona wprowadzenia i zainstalowania przez specjalistę w procesie EMDR.

Posted by Anna Wąsik

Dodaj komentarz