Stojąca z uniesioną dłonią

Kiedy tworzyłam koncepcję tego artykułu, wiedziałam, że chcę napisać o wyzwaniach dla kobiecego rozwoju. Dobrze jest zacząć od mądrego tytułu. I tu pojawił się poważny problem – wszystkie mądre tytuły są już zajęte: „Kobiecość w rozwoju”, „Podróż bohaterki”, „Uzależnienie od doskonałości” i wiele innych. Zastanowiłam się, o jakiej kobiecie chcę napisać. O kobiecie świadomej, kobiecie ucieleśnionej, kobiecie, która wie skąd pochodzi, co przez nią płynie. Kobiecie, która zna swoje granice i potrafi je komunikować. Kobiecie, która zaprasza inne kobiety i mężczyzn do interakcji. Mówi – „Jestem. Taka jestem. Tutaj jestem. Zapraszam cię do relacji.” I wyobraziłam sobie kobietę, która stoi wyprostowana, z uniesioną głową, z jasnymi, spokojnymi oczami, lekkim uśmiechem na twarzy. Stoi na dwóch nogach, mocno wsparta o ziemię i podnosi dłoń. To gest zaproszenia, powitania, ale jednocześnie gest jasno określający granice – „stojąca z uniesioną dłonią”. Jaka jest droga do kobiety stojącej z uniesioną dłonią?

Kobieta, podobnie, jak mężczyzna wyłania się ze swojej matki. Nasza relacja do siebie samych, sposób, w jaki spostrzegamy siebie i swoje miejsce w świecie, powstaje w relacji dziecka i matki. Głęboko u podstaw, matka i córka stanowią jedność. Przez pierwsze trzy lata życia dziewczynka pozostaje w stanie niezróżnicowanej kobiecości. Niezróżnicowanej, czyli pozbawionej wzorca pierwiastka męskiego. W koncepcji Ericha Neumana, potem następuje etap „włamania się męskości”. To moment, w którym w dziewczynce rodzi się męska część Jaźni – Animus. Jest to doświadczenie niosące ze sobą dużo lęku i jednocześnie fascynacji. To, jak ta część się ukształtuje będzie zależeć zarówno od doświadczeń z matką, jak i doświadczeń z ojcem. A także od tego, w jakiej relacji pozostają matka i ojciec  – jak w ich relacji spotyka się kobiecość i męskość. Każda kobieta pozostaje w specyficznym stosunku do własnej kobiecości, ukształtowanym w toku jej relacji z rodzicami, poprzez doświadczenia życiowe oraz własny wysiłek rozwojowy w kierunku odnalezienia się w swojej kobiecości. Każdy mężczyzna pozostaje, z kolei, w specyficznym stosunku do własnej męskości ukształtowanej na podobnej drodze. Jest więc kobieta i mężczyzna. Jednocześnie każda kobieta niesie w sobie ukształtowany wzorzec męskości – Animusa, a każdy mężczyzna zawiera w sobie Animę – wzorzec pierwiastka męskiego. Anima i Animus rzutowany jest na płeć przeciwną. Jest więc kobieta z wykreowanym obrazem męskości i mężczyzna z wykreowanym obrazem kobiecości, którzy spotykają się i zostają rodzicami. W atmosferze ich męskości, kobiecości, wzajemnych projekcji i relacji, kształtuje się kobiecość i męskość dziewczynki. Wraz z pójściem do szkoły, dziewczynka musi opuścić matriarchalną krainę i zaakceptować męskie wartości. Dzieje się to poprzez odejście córki od matki i jest to proces, który będzie trwał przez całe życie. Zlewając się początkowo z typem kobiecości swojej matki, kobieta musi bezwzględnie wyzwolić się spod jej wpływu, żeby odnaleźć swoją unikalną, kobiecą tożsamość. Początkowo proces ten będzie pchał w stronę męskich wartości, na zasadzie zaprzeczenia. Wyodrębniająca się spod wpływu matki dziewczynka będzie się identyfikować z normami patriarchatu, które określają jaka kobieta ma być. Uczy tego między innymi szkoła, pod której wpływem dziewczynka pozostaje przez przynajmniej 12 lat. W okresie dojrzewania procesy zmian w ciele wymuszają konfrontację z własną płcią. Zdarza się, że proces ten odbywa się boleśnie i stanowi swego rodzaju pole zmagań. Młoda kobieta musi utwierdzić swą podstawową tożsamość seksualną. Dzieje się to poprzez polaryzację płci. Dziewczynka próbuje dowiedzieć się co to znaczy być kobietą, co uważane jest za kobiece, a co za męskie. Co oczywiste, wpada często w ogólne oczekiwania społeczne oraz oczekiwania najbliższego otoczenia, wyznaczające normy dotyczące płci. Jeśli młoda kobieta jest ogólnie słabo ugruntowana w kobiecości, ze względu na styl wychowania i wzorce w rodzinie pochodzenia, tym bardziej musi siebie utwierdzać w tym, że inni spostrzegają ją jako kobietę. Kluczem do sukcesu jest znalezienie równowagi między męską a kobiecą stroną psychiki. Powodzenie tego procesu zależy od tego, jakie kobiety i jacy mężczyźni będą młodej kobiecie w tej drodze towarzyszyć. Jeśli uda jej się ugruntować w swojej kobiecości, jednocześnie z dopuszczeniem pierwiastka męskiego w sobie, może dojść do spotkania. I tutaj, wg Neumana, droga ku kobiecości się kończy. Czy jest to jednak na pewno kobieta  „stojąca z uniesioną dłonią”?

Psychologia „life span” mówi o tym, że człowiek rozwija się przez całe swoje życie. Rozwój psychiczny, czy też duchowy nie kończy się wraz z osiągnięciem dojrzałości fizjologicznej, chociaż jest z rozwojem fizycznym silnie powiązany. Rozwój zwiera w sobie straty. Rozwijając pewien aspekt siebie tracimy jakiś inny. Degeneracja i śmierć towarzyszy nam właściwie od początku naszego istnienia. Kiedy powstaje układ nerwowy w życiu płodowym, posiadamy nadmiar neuronów, który jest redukowany do potrzebnego rozmiaru. Pewne komórki specjalizują się, a te niepotrzebne są w sposób naturalny usuwane. Potem zanikają niektóre odruchy neurologiczne, które potrzebne są noworodkowi, ale nie są już potrzebne dziecku. W okresie dojrzewania przebudowuje się cały układ nerwowy, zmienia się ciało, jego proporcje. Z dziecka rodzi się kobieta lub mężczyzna. Nie ma drogi powrotu. Przez całe życie zmagamy się ze stratą. I na tym właśnie polega rozwój. Tracimy jedną jakość ale zyskujemy nową. Śliwka może być twarda, jędrna i kwaśna. Może też być miękka, dojrzała i słodka. Są też śliwki suszone. Każda postać nadal jest śliwką i z pewnością ma swoich amatorów. Rozwój to zmiana. Czasem bardzo radykalna.  Akceptacja tej zmiany jest efektem finalnym procesu rozwoju. Zazwyczaj jej początek ma swoje źródło w trudnych emocjach: stracie, złości lub lęku. Każdy rozwój przechodzi od fazy dyskomfortu do akceptacji.  Frustracja działa wzmacniająco na świadomość, o ile nie jest zbyt silna. Wzmacnia rodzące się „ja”, które z czasem będzie uczyło się akceptować to, co nadchodzi. Brak przystosowania do istniejących warunków albo brak przystosowania do samej siebie będzie wymagało ceny. Spotkanie z tymi trudnymi emocjami napędzającymi rozwój to wyzwanie dla kobiecości w statystycznie drugiej połowie życia. U bardziej świadomych młodych kobiet, proces ten może się rozpocząć wcześniej, nawet tuż po kryzysie dojrzewania. O ile pierwsza część życia nakierowana jest bardziej na przystosowanie się do świata zewnętrznego, o tyle jego druga część to skierowanie się do wewnątrz. A tam, jak mawiano kiedyś o nieznanych lądach, mieszkają smoki i ogry. Uosabiają one zwątpienie, niepewność, niezdecydowanie, niskie poczucie własnej wartości. Często jest to czas smutku graniczącego z depresją, wycofania, straty, nieraz złości, poczucia utraty własnej tożsamości, zaprzeczenia sensu tego, co do tej pory kobietę budowało. Wydaje się, że jest to etap niezbędny do odnalezienia siebie zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Pisze o tym Dante Alighierri w „Boskiej Komedii”, św. Jan od Krzyża nazywa ten czas „nocą ciemną”. Taka jest też droga do Zmartwychwstania i zbawienia. W przeciwieństwie jednak do drogi mężczyzn, budowanie własnej wewnętrznej siły kobiet spotyka się z mitem o zależności, słabości i bierności kobiet w świecie patriarchalnym, do którego wszyscy, chcąc nie chcąc,  przynależymy. Odnalezienie swojej niezależności, twórczej siły i przyznanie sobie pełnego prawa do postawienia swoich potrzeb na pierwszym miejscu, nie może się odbywać w spotkaniu z mężczyzną. Kobieta nie może odmieniać się poprzez mężczyznę. Mit ten wzmacniany jest w wielu baśniach, którymi dziewczynki karmione są w dzieciństwie. Kopciuszek, Śnieżka, Śpiąca Królewna, czy Roszpunka wydobywane są z bierności i uległości przez mężczyzn. Tutaj bajka się kończy. Zaczyna się „żyli długo i szczęśliwie”. Tylko co to oznacza dla kobiety? Z pewnością tutaj drogi kobiet i mężczyzn nie są spójne. Istnieje także mit o Demeter i Korze. Matce i córce. Rozłączenie matki i córki, które musi się podziać, by córka odnalazła swoją indywidualną kobiecą tożsamość, prowadzi do „czeluści”. To tam udaje się Demeter, by odzyskać swoją córkę – utraconą część samej siebie. Odrodzenie kobiet dzieje się zatem poprzez kobiety. Poprzez współczujący, twórczy, głęboko ucieleśniony i pozostający w kontakcie z czuciem i potrzebami, aspekt kobiecy. Aspekt ten realizuje się w budowaniu więzi, pozostawaniu w relacji, działaniu na rzecz wspólnego dobra. Wyraża się także w kontakcie z naturą i kreatywności. W przeciwieństwie jednak do mężczyzn, których zadaniem jest stworzenie, kobiety realizują się poprzez sam proces twórczy. Męska kreatywność skierowana jest naprzód, kobieca kieruje się po spirali, nieustannie zmieniając się. Kobiecy aspekt realizuje się raczej poprzez bycie niż poprzez robienie. W tej przestrzeni możliwe jest ponowne spotkanie z własną matką, niezależnie od tego, czy spotkanie to możliwe jest w realności, czy we własnej duszy. To tutaj właśnie rodzi się „stojąca z uniesioną dłonią”.

 

„Jeśli jednak udasz się wystarczająco daleko,

pewnego dnia rozpoznasz samą siebie nadchodzącą z naprzeciwka na własne spotkanie.

Wtedy powiesz – TAK”

Marion Woodman

Posted by Anna Wąsik

Dodaj komentarz